Cześć.
*z punktu widzenia Agnieszki*
Dziś o 13:30 pojechałyśmy z Kingą do Pielgrzymowic. Po drodze wstąpiłyśmy do apteki, ponieważ Kinga ma złamany palec i musiała kupić bandaż i coś do usztywnienia. Niestety w aptece był taaaki niemiły Pan. Usztywniłam jej palec, a potem Kinga kupiła sobie fajną bransoletkę z ćwiekami. I pojechałyśmy. Jadąc obok stawu wędkował sobie taaki przystojniak, że HEJ! Po drodze zepsuł mi się hamulec ale udało mi się go naprawić, taka tam złota rączka. Najpierw pojechałyśmy pod sklep, tam kupiłyśmy żelki. Poszłyśmy je zjeść na mostek, jedne były dobre, a drugie smakowały taką chemią, że było nam taaak niedobrze. Robiłyśmy zdjęcia, wygłupiałyśmy się. Potem poszłyśmy przed boisko i tak sobie chodziłyśmy, jarałyśmy się wszystkimi przystojniakami. W końcu poszłyśmy po rowery i jechałyśmy z powrotem. Znów spotkałyśmy przystojnego wędkarza. Nawet dla nas poprawiał grzywkę w szybie xd. No i tak sobie powoli wróciłyśmy do domu.
Na razie :**